Miłość i sprawiedliwość społeczną napisał człowiek, któremu zależało na ocaleniu prawdy o człowieku, spełniającym się w swej pracy i tworzonych przez siebie strukturach życia społecznego.
Lektura zbioru studiów społecznych autorstwa Stefana Wyszyńskiego utrwala w nas stanowisko, bazujące na nauce społecznej Kościoła, że argumentacja w dyskusji o osobie opiera się o rozum i prawo naturalne. I tylko ono stanowi trwały i niezafałszowany obraz wspólny naturze każdej istoty ludzkiej.
Cel istnienia człowieka od początku pozostaje w centrum zainteresowania Kościoła i tym sposobem zawsze mu towarzyszy, pomagając zrozumieć także rolę społecznej aktywności jednostki. Katolickie nauczanie społeczne, mając za orędownika, propagatora i olbrzymi autorytet – Prymasa Tysiąclecia – ma także swoje wielkie dzieła, opus magnum. Jednym z nich jest niewątpliwie wydany przez Instytut Wydawniczy PAX zbiór o wdzięcznej i zobowiązującej nazwie Miłość i sprawiedliwość społeczna.
Wymienione słowa, wskazujące poruszaną tematykę, wymagały od Stefana Wyszyńskiego zagwarantowania nam, że zyskamy akces do czegoś wielkiego. W tym przypadku mamy do czynienia z wielkim dziedzictwem duchowym i intelektualnym, które autor pozostawia w naszych rękach, abyśmy go strzegli i je realizowali w życiu społecznym, narażanym tak bardzo na pozbawienie działania cudownego współbrzmienia rozumu i wiary, dobroci oraz piękna.
Jak ocalić prawdę o człowieku? To właśnie miłość staje się najlepszą receptą na piękne życie!
Prof. Grzegorz Kucharczyk w prologu zaznacza: Miłość i sprawiedliwość społeczną pisał człowiek, który – używając słów św. Jana Pawła II z prologu do encykliki Fides et ratio (1998) – na dwóch skrzydłach wiary i rozumu wznosił się ku kontemplacji prawdy, prawdy o człowieku, jego pracy, tworzonych przezeń strukturach życia społecznego. Podczas czytania tego zbioru studiów społecznych autorstwa przyszłego Prymasa Polski przypominają się słowa papieża Benedykta XVI o tym, że „nauka społeczna Kościoła argumentuje, wychodząc od rozumu i prawa naturalnego, a więc od tego, co jest wspólne naturze każdej istoty ludzkiej”. Czyniąc tak, działa na rzecz „oczyszczania rozumu i formacji etycznej, aby wymagania sprawiedliwości stały się zrozumiałe i politycznie wykonalne” (Deus caritas est, 28).
Żyjemy w czasach, gdy rozum i prawo naturalne coraz bardziej rugowane są ze sfery publicznej przez grasujące ideologie, ubierające się w szaty naukowości. Ideologie, które głosząc swoje wizje, urągające nawet nie rozumowi, ale zwykłemu zdrowemu rozsądkowi, potwierdzają starą regułę, że kryzys wiary nieuchronnie prowadzi do kryzysu rozumu. Widoczny kryzys katolickiego nauczania społecznego w naszym kraju spowodowany jest szeregiem czynników. Wśród nich niepoślednią rolę odgrywa sprowadzanie doświadczenia religijnego tylko do sfery emocji. Ta nieufność do rozumu objawia się również zapoznaniem prawidłowości, o której niejednokrotnie mówił i pisał św. Jan Paweł II, że pilnie potrzebna jest zdrowa filozofia (metafizyczna filozofia bytu), na której można dopiero rozwijać właściwe rozważania teologiczne, ale również refleksje dotyczące katolickiej nauki społecznej.
Na takich solidnych filozoficznych fundamentach oparte było nauczanie społeczne Prymasa Wyszyńskiego. W oddawanym do rąk Czytelników zbiorze studiów społecznych przyszły arcybiskup Gniezna i Warszawy porusza się w świecie pojęć, które – przyznajmy – we współczesnej refleksji społecznej różnych środowisk katolickich albo zostały całkowicie zarzucone, albo są zupełnie nieznane (np. pojęcie „bezbożnictwa”). Kto jeszcze dzisiaj rozważa naturę i cel człowieka, naturę i cel społeczeństwa? Kto zadaje pytanie „po co?” i „dlaczego?”, nie zatrzymując się na „jak?” i „co?”.
Skoro „drogą Kościoła jest człowiek” – jak powtarzał św. Jan Paweł II i o czym pisał także kardynał Stefan Wyszyński – trzeba wiedzieć, czym jest człowiek, jaka jest jego natura i po co istnieje na tym świecie. To jest filozoficzne „rusztowanie”, na którym od wieków wspierało się katolickie nauczanie społeczne. Dzięki lekturze Miłości i sprawiedliwości społecznej zyskujemy dostęp do tego wielkiego dziedzictwa duchowego, ale również intelektualnego Kościoła.
Tę książkę pisał człowiek cywilizacji katedr i uniwersytetów, cywilizacji „szczęśliwych syntez”, która przez wieki swojego istnienia rozwijała się, ponieważ potrafiła umiejętnie łączyć wiarę i rozum, prawdę i wolność, dobro i piękno (Benedykt XVI). Klarowność wywodu, precyzję w posługiwaniu się pojęciami, umiejętność czynienia elementarnych rozróżnień – wszystko to odnajdujemy na kartach Miłości i sprawiedliwości społecznej, dzieła napisanego przez autora mającego żywą świadomość tej nadprzyrodzonej zdolności katolicyzmu do syntezy, której składnikami są „potężna wiara i wspaniały rozum”. Umiejętność ich połączenia ma „przez swoje zuchwalstwo wiary i pewność siebie rozumu” Kościół katolicki (Lublin, 6 czerwca 1966).
O „zuchwalstwie wiary” Prymasa Tysiąclecia napisano już bardzo wiele. O jego twardym non possumus wobec totalitarnego państwa, tworzonego w oparciu o marksistowską ideologię. Wiemy z Ewangelii, że „złe myśli” i „głupota” są na początku i końcu łańcucha zanieczyszczającego nasze wnętrza (Mk 7, 21-22). Tym pilniej trzeba nam więc „pewności siebie rozumu”, tego recta ratio – rozumu prawego, otwartego na Boże inspiracje, poznającego Boży ład dostępny wszystkim ludziom dobrej woli (prawo naturalne).
Także o tym jest ta książka. Odnajdziemy w niej dowody potężnej wiary i wspaniałego rozumu. Rzecz bezcenna w świecie coraz bardziej nieufnym wobec rozumu i wrogim wobec wiary.
Zapraszamy do lektury!